Śnieżyca – Blizzard
Zwykle nie nadaję koniom imion, ale ta klacz zasługuje na to, żeby ją jakoś wyróżnić. Tak, jest to klacz – u mnie od teraz – Śnieżyca lub Blizzard, jak kto woli.
Zacznę od tego, że nie ma ona na sobie żadnych znaków firmowych – nie mam pojęcia, gdzie została wykonana. Porcelana nie jest sygnowana.
Klacz w najwyższym miejscu ma około 19,5 cm i pasuje skalą do koni Breyer Classic. Zrobię kiedyś zdjęcie do porównania.
Jak widać nie galopuje i nie skacze. Raczej sprawia wrażenie jakby się chciała wyrwać trzymającej ją osobie.
Koń przypomina mi rumaki cesarzy rzymskich. Jest w takim starożytnym typie.
Bardzo podobają mi się jego detale – chrapka na nosie, powieki, kości policzkowe. Właściwie wszystko.
Powiedziałam sobie kiedyś, że nie będę kupować koni z porcelany. Bo one tylko stoją i wyglądają 😉 Ale ta klaczka jest po prostu stworzona do podziwiania.
Ale to, co przekonało mnie do niej to, jak się pewno domyślacie, oczywiście strzałki pod kopytami.
Pewnie korzystniej prezentowałby się bez tej podstawki, ale wtedy nie mógłby stać w takiej pozie.
I dla mnie ma tylko jedną wadę…
…jest porcelanowy.
Ale chyba mu wybaczę 😉
Co sądzicie o Śnieżycy?
Nie, nie będę jej przemalowywać, chociaż jestem niezmiernie ciekawa, jak prezentowałaby się w realistycznym malowaniu…
Poniacz już wykąpany, więc może się pokazać. Następny post będzie więc o nim. A jeszcze rodzinka Schleichów u mnie zagościła w międzyczasie. Ale nie są to tegoroczne nowości, więc mogą poczekać 😉
Pozdrawiam 🙂
Podziel się:
0 comments