Breyer Traditional – Hickstead i derka nr 1439
Dziś miały być tylko zdjęcia z sesji, bo byłam pewna, że już zrobiłam opis tego modelu. Nie znalazłam jednak takiego posta na blogu, więc razem ze zdjęciami jest też trochę tekstu do czytania.
Dawno temu robiłam opis klona tego moldu – włochatego konia Pony Parade (jakby ktoś nie widział, a chciałby obejrzeć, to KLIK TUTAJ).
Model konia w skali 1:9 firmy Breyer Traditional – Hickstead sprzedawany razem z derką, numer katalogowy 1439.
W cenie modelu dostajemy dodatkowo derkę z wyszytym na jednej stronie imieniem konia oraz logo Breyer.
Mold to “Trakehner” autorstwa pana Chrisa Hessa z roku 1979. W stosunku do oryginału ma zmieniony ogon – ten bardziej przylega do ciała konia, jak wtedy, gdy koń jest spokojny i zrelaksowany. Jak na mold, który ma tyle lat (ponad 37), to nie jest on zbyt często wykorzystywany. Może dlatego, że przedstawia typowo europejską rasę – trakena, a firma Breyer jest amerykańska i stawia na konie quarter horse lub inne typowo “kowbojskie” rasy.
Koń ma krótko przystrzyżoną grzywę opadającą na jeden bok. Nie jest wystrzyżona za uszami, co też wskazuje, że to koń ze starego kontynentu, czyli Europy.
Jest to ogier (choć okolice podbrzusza mogłyby być lepiej zrobione). Nie ma kasztanów na nogach ani strzałek pod kopytami. Cała sylwetka jest typowa dla rzeźbiarza, choć ten koń chyba nie ma aż tak bułowatych mięśni, jak niektóre inne okazy. Drażnią mnie jedynie jego oczy, bo wydaje mi się, że są za wysoko osadzone.
Uszy skierowane do przodu nadają mu ciekawski i uważny wygląd.
Zdjęcia A |
Dwie podobne fotki, ale nie umiałam się zdecydować na jedną. Zdjęcie poniżej wykonane jest z innego miejsca – aparat trzymałam trochę niżej. Która fotka Wam się bardziej podoba? A (zdjęcie powyżej), czy B (zdjęcie poniżej).
Zdjęcie B |
Model wykonany jest na wzór prawdziwego konia i ma takie same odmiany, jak Hickstead – wąska łysina na głowie, biała dolna warga oraz dwie białe skarpetki na nogach (wybaczcie brak fachowego nazewnictwa).
Mimo tego, że coś mi nie pasuje w osadzeniu oczu, to bardzo mi się podoba, jak model wychodzi na zdjęciach.
Prawie jak żywy koń na tle stajni 😉
Spodobał mi się, gdy robiłam mu zdjęcia. Wcześniej jakoś do mnie nie przemawiał. Jak to człowiek może zmienić zdanie 😉
Ma ładnie zrobione jabłuszka na gniadej maści – nie są to łuski, jak u mojego Czesia.
Jeszcze słowo o derce: zapinana jest z przodu na jeden pasek…
ale ma także wstążkę na rzep pod brzuchem.
I ostatnie zdjęcie na dziś – wg mnie model może przedstawiać takiego typowego konia polskiej rasy, np. wielkopolaka (no ale cóż się dziwić, skoro polskie konie mają dużą domieszkę krwi trakeńskiej).
Macie ten model u siebie? Nie każdemu będzie się podobać, ale pomacałam i polecam 😉
Papatki!
Podziel się:
0 comments