×

Breyer – Post bardzo pudełkowy

Breyer – Post bardzo pudełkowy

Dziś post nietypowy, bo nie o modelach jako takich – dziś pooglądamy sobie pudełka od Breyerów!
Tak, wiem, to baaaardzo ciekawe jest 😉

Poniżej na zdjęciu z lewej strony typowe pudełko z modelem Breyer Traditional – żółte z głową konia w kantarze. Jak widać są też różne wariacje takiego pudełka – jeśli model przedstawia jakiegoś konkretnego konia, to właśnie głowa “żywego odpowiednika” znajduje się na boku pudełka (w wypadku Shire jest to głowa typowego przedstawiciela tej rasy). Kto potrafi nazwać wszystkie modele z tych pudełek?

Również zestawy Traditional (koń + siodło i ogowie + lalka) są sprzedawane w podobnych pudełkach, choć zmieniło się trochę – starszy zestaw miał niebieską otoczkę, natomiast nowsze są tylko koloru żółtego.

Co nie jest fajne, bo jak pudełka stoją bokiem, to teraz nie widać, że w środku jest zestaw (foto niżej):

W żółte pudełka są spakowane także te dwa konie z serii limitowanej dla niektórych sprzedawców – różnią się jedynie nalepką “Limited Edition” przyklejoną nad napisem Breyer oraz pod imieniem modelu jest napisane “Flagship Dealer Special Edition”:

Konie z serii “Halloween Horse” mają swoje różnokolorowe pudełka. Poniżej Calavera 2017, Nevermore 2018, Samhain 2019:

Jednorożce także mają kolorowe pudełka dopasowane do swojej maści. Poniżej Xavier oraz Cascade z małym Caspianem:

A tutaj Zena wraz ze swoim “końskim odpowiednikiem”, czyli LV Integrity, które ma standardowe żółte pudełko:

Modele świąteczne “Holiday Horse”, które miałam okazję sfotografować, mają pudełka czerwone, a napis “Breyer” jest koloru złotego:

Poniżej porównanie pudełka Verdadesa oraz Celestine:

Modele “Celebration Model” na BreyerFest (czyli goście specjalni w danym roku) także mają swoje indywidualne pudełka. Na zdjęciu niżej : Nazruddin 2017, Brass Hat 2018, Oliver 2019.
Na zdjęcie załapał się także Justify, który nie jest z BreyerFest, ale to specjalny limitowany model z okazji wygranych tego konia na wyścigach w 2018 roku:

Natomiast bardziej limitowane modele dla członków klubu kolekcjonerów “Collectors Club”, mają miej okazałe pudełka: białe z sylwetkami biegnących koników. W takich przyjechały Moondance oraz Fletcher:

Co zdziwiło mnie najbardziej – Natasha oraz Namid, czyli Special Run z BreyerFest-u przyjechały jedynie w bąbelkach bez żadnego pudełka:

W sumie jakby się tak zastanowić, to nie opłacałoby się zaprojektować i zrobić pudełek w tak małej ilości, więc może dlatego są sprzedawane tylko w bąbelkach.

Co do modeli Classics, to one też standardowo mają żółte pudełka. Wyjątkiem była Black Caviar ze źrebakiem, która miała pudełko z czerwonym akcentem i swoim zdjęciem.

Natomiast od zeszłego roku firma Breyer zmienia nazwę serii na “Freedom Series” i z takim logo mają pudełka nowe modele. Jak widać kolor żółty ustępuje miejsca kolorom ziemi i nieba:

Mityczne koniowate, czyli pegaz i jednorożec Classics mają swoje pudełka w innej kolorystyce. Seria znaków zodiaku miała pudełka bez “szybki” z zupełnie innym wyglądem niż pozostałe modele w tej skali.

Stablemates też dostały nowe opakowania – z klasycznych żółtych zrobiły się bardziej kolorowe

Nawet pojedyncze zrobiły się mniej żółte. Jak widać opakowania ewoluują razem z firmą. Co jakiś czas zostają “odświeżone”, żeby przyciągnąć do siebie nowych klientów.

Do napisania posta o pudełkach skłoniły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze chciałam Wam pokazać, różne opakowania Breyerów, bo wydaje mi się to ciekawe. Jak widać od paru lat stopniowo się zmieniają i przestają być tak charakterystycznie żółte. Choć prawdę mówiąc w początkach istnienia firmy wcale żółte nie były i nie miały też okienka – nie pozwalała na to ówczesna technika robienia opakowań.

Drugim powodem są komentarze przeczytane na różnych grupkach w internecie. A mianowicie stwierdzenie, że “mam do tego modelu pudełko, więc dlatego wyższa cena”. Dla mnie osobiście, to żaden argument – jak powiedziała kiedyś moja Koleżanka: “zbieram modele, a nie pudełka” 🙂

Rozumiem ludzi, którzy chcą mieć model z pudełkiem – sama na początku mojej “kolekcjonerskiej kariery” nie chciałam pudełek wyrzucać. Myślałam, że może przydadzą się właśnie podczas sprzedaży, no i ogólnie fajnie jest mieć “komplet”, czyli konia i pudełko. Jednak z biegiem czasu pudełek przybywało, a miejsca na nie ubywało. Chyba musiałabym mieć drugi pokój na te wszystkie opakowania xD Poza tym zrezygnowałam ze sprzedaży modeli, a nawet jak jakiś gdzieś pojedzie, to wystarczy go owinąć grubo bąbelkami, a pudełko wziąć z jakiegoś sklepu – tak przecież przyjeżdżają nawet najdroższe żywice.

Jest jeszcze jeden argument za wyrzucaniem pudełek. Ja nie wyobrażam sobie trzymanie modeli tylko i wyłącznie NRFB (Never Removed From the Box) – nigdy nie wyciąganych z pudełka. Ja muszę je obejrzeć dokładnie, pomacać, zrobić im zdjęcia, powąchać  – nacieszyć się nimi. (Nie, nie liżę ich xD ale podobno po smaku można poznać, czy model jest oryginalnie pomalowany, czy przemalowany.) Słyszałam o ludziach, którzy modele tylko trzymają na półce w pudełku. Rozumiem, że robią tak z myślą, że kiedyś je sprzedają za większe pieniądze, niż na nie wydali. No cóż – można i tak, rozumiem to. Ale ta metoda jest nie dla mnie. Modele w pudełkach stoją u mnie tylko dlatego, że chciałabym nagrać filmiki z “unpackingu”, a nie mam na to czasu…

Natomiast zupełnie nie rozumiem następującej sprawy. Ktoś kupuje model, wyjmuje go z pudełka, a po jakimś czasie pakuje go z powrotem i ogłasza, że sprzeda wycofany model w wysokiej cenie, bo jest oryginalnie zapakowany. Naprawdę? Poważnie? Jesteś pewien, że tak chcesz zrobić? Moim zdaniem jest to po prostu oszustwo i okłamywanie ludzi. Takim praktykom mówimy zdecydowane i kategoryczne NIE!

To tyle na dziś. Ciekawe, ile osób przeczytało te moje wypociny xD

Życzę Wam powiększania kolekcji – wszystko jedno, czy z pudełkami, czy bez.

Pozdrawiam!

PS
Podziękowania dla sklepu Monocerus.pl za udostępnienie modeli w pudełkach do zdjęć 😉
Na stronie sklepu znajdziecie oprócz zdjęć firmowych także zdjęcia w pudełkach większości sprzedawanych tam modeli.
Pa!

Podziel się:

0 comments

comments user
Anonimowy

Ja przeczytałam:)

Pozdrówki Aneta=)!

comments user
Nathing

Bardzo ciekawy post 🙂 Lubię ,,kolekcjonować" takie drobiazgi, szczegóły, które niby nic nie znaczą, jak właśnie fakt, że ten model przychodzi w pudełku takiego koloru, a ten w takim. Szkoda trochę, że ciężko jest za Breyerem nadążyć, bo ma inne opakowania dla praktycznie każdej serii, jak choćby Spirit Riding Free czy Wind Dancers.
Ale o jednym rodzaju zapomniałaś… Są jeszcze Breyery do malowania c;

comments user
Ola

Bo liczy się wnętrze 😉
Ciekawy post, ciekawe przemyślenia. Mnie osobiście śmieszy opis "Nowy w pudełku" i sesja bez opakowania x-D.
Pozdrawiam!

comments user
Apanama

Czyżby w pierwszym pudełku czaił się SBH Phoenix? W drugim chyba widzę Irish Diamonda. W jednym, gdzie konik ma podpis "Hamlet", wnioskuję że konik o takim imieniu się czai. A w tym przedostatnim – kochany Chromek. Ciekawy post mimo wszystko.
Pozdrawiam!

comments user
Stajnia Pegaz

Przeczytałam Twoje wypociny, które mnie bardzo zainteresowały ;).
Ja akurat zbieram pudełka po modelach, aczkolwiek zastanawiam się po co to właściwie robię… Ale pomijając to…
Na przestrzeni lat pudełka Breyerów według mnie "wyładniały" i mimo wszystko przyznam, że każda seria, nie ważna jaka (w szczególności modele Exlusive) powinny mieć odróżniające się pudełka, żeby na sklepowych pólkach były takie "rzucające się w oczy" :).
Pozdrawiam Katarzyna ze Stajni Pegaz :).
Zapraszam również na bloga: https://stajnia-pegaz-studio.blogspot.com/

comments user
Anonimowy

Ludzie zamiast kolekcjonować figurki i się nimi cieszyć to wolą kupić i nie otwierać pudełka z myślą ,że kiedyś na nich zarobią.
Ps.Świetny post