Breyer Traditional – 70th Anniversary kuc indiański
Breyer Traditional – następny model na 70-lecie – idący kuc indiański maści tarantowatej reprezentujący lata 1970-1989 w produkcji modeli.
Mold to “Indian Pony” wyrzeźbiony przez, jak się zapewne domyślacie, pana Chrisa Hessa i wprowadzony był po raz pierwszy w roku 1970. Od tej pory pokazał się w ponad 70 malowaniach, choć dużo z nich było w seriach limitowanych.
Na początku byłam pewna, że koń jest maści gniado-tarantowatej, ale jednak jest to “grulla appaloosa”, czyli myszata tarantowata o wzorze nakrapiana derka, a świadczą o tym na przykład paski na kończynach.
Wielki plus za tę maść, która należy do moich ulubionych. Z ciekawości policzyłam dziś i okazało się, że modeli w skali TR z nakrapianym zadkiem mam obecnie 6 sztuk, ale myszatek jest pierwszy.
Bardzo podoba mi się poza tego konia – taki spokojny stęp idealnie będzie pasował pod westowe siodło dla roboczego konia. Te pokazowe to zupełnie inna bajka…
Mold nazwany jest “pony” dlatego zdziwiła mnie jego wielkość. Jest on nawet ciut większy od modelu Kentucky, choć dokładnie będę wiedzieć jak wyciągnę go z pudła. A na pewno to zrobię, bo nie darowałabym sobie, jakbym wypuściła takiego pięknisia z rąk i sprzedała dalej.
Niestety model ma pewien minus – jest cały “chropowaty”, jakby ktoś go ręcznie rzeźbił i zapomniał potem wygładzić. Pewnie zauważyliście to na zdjęciach. Ciekawa jestem, czemu go dopuszczono do sprzedaży? Może to wina produkcji – plastik stygnął w złych warunkach albo forma się zniszczyła? W każdym razie mold na którym jest Vicki Wilson Kentucky mimo, że jest z tego samego okresu, jest wygładzony, tylko głowa na nim pozostała niezbyt równa. Kuc indiański nie został w ogóle poprawiony. A może to celowe działanie, żeby model przypominał te produkowane w tamtym okresie?
Poniżej jeszcze ze starym modelem Schleich podobnej maści:
Dzisiaj to tyle – zdjęcia z innymi modelami i jeźdźcami kiedy indziej. Nie lubię robić fotek w domu, a na razie pogoda nie pozwoliła na wyjście.
Jestem bardzo złym blogerem, bo bloguję ostatnio bardzo nieregularnie. Ale nie będę obiecywać, że się poprawię, bo nie chciałabym złamać tej obietnicy. Pomysły na posty są, tylko chęci brakuje do pisania. Niestety jestem z tych, co muszą mieć “wenę” do pracy, bo inaczej pisanie jednego posta trwa pół dnia i jest torturą, a tortury są przecież zakazane 😛
Pozdrawiam i do następnego!
Podziel się:
0 comments