×

Który podkład lepszy? Poradnik malowania customów

Który podkład lepszy? Poradnik malowania customów

Autorem dzisiejszego wpisu jest Sayto z bloga:

sayto-mlodzipotrafia.blog

Zapraszam do czytania – na pewno dowiecie się przydatnych rzeczy, jeśli malujecie (lub dopiero zamierzacie malować) modele 🙂


Który podkład lepszy?
Poradnik malowania customów

Fanom figurek nie wystarcza już firmowe malowanie, często nudne
i miernej jakości. Popularność customów, czyli przerobionych
modeli, rośnie z dnia na dzień. Ich malowanie wbrew pozorom nie
jest takie proste. Jednym z kluczowych etapów w tworzeniu customa
jest prepping, w tym nakładanie podkładu. Ale co to w ogóle jest i
jaka metoda malowania pozwoli nam uzyskać najlepszy efekt?

Podkład to nic innego, jak bazowa warstwa farby, najlepiej
akrylowej. Model gruntujemy już po myciu i szlifowaniu. Wprawdzie
teoretycznie nie jest konieczny i nie stanie się nic strasznego,
jeżeli pominiesz ten krok. Jednak w rzeczywistości jeśli chcesz
stworzyć custom, który faktycznie będzie cieszył oko, staje się
niezbędny – wszyscy bardziej zaawansowani artyści stosują podkład.
Staje się to w pełni uzasadnione wobec ogromu zalet takiej
strategii.

  • Paradoksalnie jest on szczególnie ważny, jeżeli zamierzamy
    wykonać maść za pomocą pasteli. Zapewnia o wiele lepszą
    przyczepność, niż farba firmowa i pozwala wyciągnąć z nich
    pełnię kolorów.

  • Zmniejsza
    ryzyko klejenia, ziarnistości i innych nieprawidłowości.

  • Świetnie
    zakrywa drobne skazy.

  • Custom będzie bardziej trwały.

Na nakładanie podkładu znamy dwa różne przepisy – pędzel vs
spray. Który z nich będzie dla ciebie lepszy?

Pierwsza metoda jest zdecydowanie trudniejsza i bardziej
czasochłonna… ale za to można się przy niej wiele nauczyć.
Zwłaszcza początkującym polecam w ten sposób pomalować kilka
pierwszych customów, aby pogimnastykować rękę, zwiększyć jej
wytrzymałość oraz wyrobić sobie wyczucie w malowaniu farbami.
Ponadto z pewnością nauczysz się mnóstwa pokory, cierpliwości i
dokładności. To bardzo ważne cechy w tworzeniu sztuki.

Potrzebne nam będą oczywiście:

  • pędzel

  • kubek
    na wodę

  • ręcznik
    papierowy/papier toaletowy

  • rękawiczki

  • gazety

  • paleta
    (najlepiej kawałek plastiku – na papierze czy kartonie farba bardzo
    szybko wyschnie)

  • farba akrylowa. Jej kolor jest kwestią sporną –
    najtańszą, najbardziej uniwersalną bazą będzie biały,
    szczególnie dla jasnych maści. Często wiąże się z nimi
    obecność
    tzw. rybich oczu,
    ale spokojnie;
    ten
    7-minutowy poradnik
    pozwoli się
    z nimi z łatwością uporać. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie,
    by użyć barwy jak najbardziej zbliżonej do maści, na jaką
    chcemy model pomalować. PS Czarnego podkładu używamy wyłącznie
    do karego konia.

Przygotowujemy farbę, rozrabiając ją z wodą. Niestety nie ma
jednej uniwersalnej proporcji, która sprawdzi się w przypadku
wszystkich marek – musicie sami znaleźć odpowiednią konsystencję.
Jeżeli podczas malowania ciągle będą powstawać uporczywe grudki
i smugi, oznacza to, że jest za gęsta i należy dodać więcej
wody. Gdy farba tworzy kropelki, łączy się ze sobą, zamiast z
modelem, przeciwnie – jest za rzadka.

Odsączamy lekko pędzelek na papierze i zaczynamy nakładać
delikatną, cienką warstwę farby. Naprawdę potrzebujecie jej
mniej, niż myślicie. Mniejszą ilość łatwiej będzie
rozprowadzić po powierzchni figurki*. Czekamy aż pierwsza warstwa
całkowicie wyschnie (spokojnie – akryl schnie szybciutko), i…
malujemy, malujemy, malujemy, malujemy. Pod żadnym pozorem
nie próbuj się spieszyć. Nikt cię nie goni, pomyśl, że masz
cały czas tego świata. Lepiej poświęcić 4-5 godzin na położenie
dobrej bazy, niż godzinę na zepsucie customa. Ja zwykle kładłam
od 8-10 warstw farby. Jeżeli zamierzamy korzystać z pasteli, dobrze
jest dodatkowo popsikać ostatnią warstwę werniksem, aby zwiększyć
jej przyczepność.

Od zera…
…do bohatera

*Możesz trzymać konika
za ogon lub nogę, a po wyschnięciu reszty ciała malować to
miejsce.

+ Tani sposób

+ Gimnastyka ręki

+ Nauka cierpliwości i dokładności

– Niska wydajność

– Potrzebne pokaźne pokłady czasu i silnej
woli

Podkład modelarski w sprayu to idealne rozwiązanie dla
bardziej doświadczonych artystów, którzy wkręcili się w to
hobby, zwłaszcza zaprzyjaźnionych z werniksem. Pozwala zaoszczędzić
masę czasu i nerwów. Za jednym zamachem pokrywamy customa
nieprzejrzystą warstwą farby, dzięki czemu możemy znacznie
szybciej przejść do właściwego malowania. Z drugiej strony spory
problem stanowi cena takiego rozwiązania – jedna puszka
podkładu modelarskiego Citadel, jednej z najlepszych marek na rynku,
to jednorazowy koszt rzędu ponad 50 zł. Mimo tego jeżeli ,,wpadłeś
po uszy” w malowanie customów, gorąco polecam Ci tę
inwestycję. Gwarantuję, że zwróci się w przyszłości.

Ja z braku pieniędzy w tamtym momencie postanowiłam wypróbować
coś z niższej półki, czyli zwykłą farbę akrylową Titanium
White w sprayu, na bazie wody, marki Liquitex, mocno kryjącą.
Zamówiłam ją w Szał-art
za około 29 zł.

Mówiąc szczerze, cudów się nie spodziewałam. Można pryskać
model w powietrzu, trzymając za nogę, którą później poprawimy,
lub – tak jak ja – włożyć go do dużego pudełka, żeby od razu
nie pomalować całego domu. Przed użyciem wstrząsam puszkę ze 3
minuty, z zegarkiem w ręku, aby farba dobrze połączyła się ze
sprężonym powietrzem.

Potem zaczynam pryskać. Obsługa podkładu w sprayu jest
specyficzna, umiejętne nakładanie wymaga wprawy. Był to mój
pierwszy raz, dlatego wszelkie drobne niedociągnięcia biorę na
siebie. Na początku ustawiłam dozownik zdecydowanie za blisko,
na odległość, do jakiej jestem przyzwyczajona od werniksu, i
chlusnęłam na model grubą porcją farby, która jeszcze długo
ściekała na karton. 

Następnym razem byłam ostrożniejsza. Odkąd oddaliłam puszkę od
konia i zaczęłam bardziej ostrożnie dozować spray krótkimi
seriami, sytuacja się poprawiła. Jednak wciąż da się zauważyć
tendencję do ściekania farby, tworzenia drobnych rys, wypukłości,
które trzeba było później szlifować, a nade wszystko –
wypłaszczania detali. Przy wszystkich powyższych wadach fakt, że
farba daje się z łatwością zmywać wodą, staje się ogromną
zaletą.  

 Dotarcie w niektóre miejsca za pomocą sprayu jest bardzo trudne.

Z tego miejsca ostrzegam: jeżeli nie jesteście w stanie trzymać
potem konia przez 20 minut w rękach, nie ważcie się malować w
ten sposób kopyt!
Zbyt szybko odstawiony model po prostu
przyklei się do podłoża, a skutki tego będą opłakane. Sama
musiałam przywołać je do porządku skalpelem. Lepiej pomalować je
później zwykłą białą farbą, niż podejmować tak duże ryzyko. 

Z drugiej strony z finalnego efektu jestem całkiem zadowolona. W
prawidłowo spryskanych miejscach otrzymałam piękną,
nieprzezroczystą, prawie idealną biel, trochę lepszą od tej
malowanej pędzlem. Zauważyłam również, że przejścia pastelami
są miększe i gładsze niż wcześniej. Moja ostateczna recenzja
farby Liquitex nie jest zła, ale też nie najlepsza. Po skończeniu
tej puszki najpewniej wybiorę inną, łatwiejszą w użyciu markę.

+ Ogromna oszczędność czasu

+ Lepsze krycie

+ Mniej pracy

– Wysoka cena

– Wymaga pewnej wprawy

A ty, który sposób wybierasz? Podziel się swoją opinia w
komentarzu ↓ Liczę, że ten post okaże się pomocny w podjęciu
wyboru 🙂 Gotowe customy, które pojawiły się w tym poście (i nie
tylko) znajdziesz na
Sayto.

Łowca much, czyli 17-latka, która rzuciła szkołę, zakochana w
koniach, książkach i rękodziele. Od 2 lat maluje customy. Prywatny
nauczyciel chemii i biologii, współautorka ,,Młodzi o… i dla
Niepodległej”. Administrator projektu ,,Młodzi poza systemem”.




Sayto dziękuję za interesujący post – a Was zapraszam do sprawdzenia jej profili na różnych mediach społecznościowych (linki powyżej). Może znajdziecie tam inne interesujące Was rzeczy, bo Autorka pisze na różnorodne tematy.
Pozdrawiam!

Podziel się: